Wiosenne porządki

W poprzedni weekend zawitali do nas starzy znajomi Rodziców. Bardzo głośno rozmawiali przez cały wieczór, i czynili to w jakimś bardzo niezrozumiałym narzeczu. Ja bawiłam się z Mackenzie (Mickey) i dziewczynkami, które mnie odwiedziły – Miriam i Audrey. Chciałam się im pochwalić mymi książeczkami, więc poprosiłam Mickey żeby nam wszystkim je poczytała. Ona jednak zrobiła tylko wielkie oczy i rozłożyła ręce. Najwyraźniej nie potrafi jeszcze czytać po polsku… Czego oni dziś uczą nastolatki w tych amerykańskich szkołach…!?!

W piątek wieczorem Tata zaczął nosić jakieś metalowe pręty z garażu na taras. Nie bardzo wiedziałam co to takiego, ale zapowiadało się interesująco! Zaczęłam mu więc pomagać podając elementy konstrukcji i śrubki, których używał do budowy. Kilka z nich mi się zgubiło, ale Tata wcale się nie denerwował. Tylko jak mu połowa konstrukcji spadła na głowę to trochę tylko poczerwieniał. Gdy skończyliśmy, powiedział mi, ze właśnie wybudowaliśmy „gazebo”. Bardzo proste słowo. Tak jak i sama konstrukcja. Rozkoszowaliśmy się tym naszym nowym pokojem na dworze przez cały weekend, bo pogoda naprawdę nam sprzyjała. W poniedziałek jednak zaczęło mocniej powiewać i z „gazebo” została tylko kupa połamanych prętów…

W sobotę Tata zabrał się za rozbieranie chodnika przed domem. Mamy wilgotne ściany w piwnicy i nasz pan budowniczy (Dave) stwierdził, że to podobno przez ten nieco krzywo położony chodnik. Pomogłam więc Tacie i w tym zadaniu. Nosiłam cegiełki, rozrzucałam piasek i sprawdzałam poziomy. Co prawda Tata twierdził, że wcale nie chciał żeby cegiełki lądowały mu na nogach, piasek na rabatach, a poziomica w wiadrze, ale co on tam może wiedzieć…!?! Raz już przecież próbował położyć ten nieszczęsny chodnik, i wszyscy wiemy co mu z tego wyszło…

Po iście letnim weekendzie nastała znów zimna, deszczowa i wietrzna pogoda. Mama jest coraz bardziej zajęta, wciąż tylko dzwoni gdzieś, rozmawia z ludźmi, sprawdza e-maile. Potem jeździmy razem po różnych domach i spotykamy się z ludźmi. Ale to chyba dobrze, bo później podpisują jakieś papiery i Mama bardzo się cieszy. Tata zresztą też. Pomagam więc Mamie jak mogę najlepiej i biegam po tych różnych domach roześmiana zachwycając wszystkich wokół. To chyba pomaga, bo chętniej siadają do składania podpisów…

La Lingerie

La Lingerie, nowy sklep z ekskluzywną damską bielizną.
La Lingerie, nowy sklep z ekskluzywną damską bielizną.

Taką właśnie nazwę nosić będzie nowy sklep z ekskluzywną francuską bielizną. Sklep kiedyś być może otworzy podwoje w Rochesterze, w centrum handlowym przy Hylan Dr. Na razie jednak właściciele starają się pozyskać kontakty handlowe i zarejestrować firmę. Jak przystało na dwudziesty pierwszy wiek, firma będzie również oferowała sprzedaż wysyłkową. Jej witryną sklepową będzie strona w Internecie. Strona, którą mnie danym będzie stworzyć!

Będzie to ciekawe urozmaicenie po niedawnych psich odchodach… Jakże ciekawie będzie również wyglądać moje portfolio! Ale to wszystko jeszcze daleko przed nami, gdyż właściciele sklepu nie są jeszcze gotowi na jego otwarcie, więc sporo jeszcze czasu upłynie nim będę się mógł tym tematem zająć. Tymczasem jednak muszę zacząć zbierać materiały graficzne. W odróżnieniu od psich kupek, damska bielizna jest towarem markowym i zdobycie wysokiej jakości materiałów bez narażania się na pogwałcenie praw autorskich może być nieco kłopotliwe.

Strona będzie nie tylko wizytówką firmy w Internecie, będzie musiała również służyć jako narzędzie sprzedaży i marketingu. Dla mnie oznacza to implementację jakieś platformy eCommerce, integrację z bramkami płatniczymi i kilka innych ciekawych rzeczy, którymi do tej pory nie miałem okazji się zająć.