Myszy

Mamy w domu jakieś zwierzę. Chyba mysz, pewnie polna, bo się w nocy dobrała do trzech kwiatków. Trzeba jej jakoś dać do zrozumienia, że u sąsiadów jest cieplej, więcej roślinek i nikt nie zauważy ich obecności aż do wiosny (mają bardzo żwawego trzyletniego chłopca).

Weekend mija jak zwykle za szybko. Jutro znowu poniedziałek i wszystko od nowa. Tyle tylko, że Derek wrócił już z Japonii, więc nie wszystko już będzie tylko na mojej głowie. W sumie w samą porę, bo moja robota w lesie przez te jego wyjazdy.