Wczoraj skończyłem nasze zeszłoroczne podatki. Po raz pierwszy w życiu mamy otrzymać zwrot nadpłaconego podatku! Albo to albo tutejszy Urząd Skarbowy (IRS) zafunduje nam kontrolę… Ale na razie się tym nie przejmuję, pożyjemy zobaczymy. Tylko Agnieszka musi uzupełnić dokumentację jej ubiegłorocznych wydatków.
Najbliższe dni zapowiadają się całkiem ciekawie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to chyba pojedziemy jutro do znajomych do Toronto. Spędzimy razem Święta w ich malutkim mieszkanku. Będzie wesoło! Mam tylko nadzieję, że pogoda się trochę poprawi. Dzisiejszy poranek zaskoczył nas bowiem śniegiem i przymrozkami. Sprawdziłem prognozę… No cóż, przynajmniej zobaczymy się z Olą i Sebastianem.
Po powrocie czeka mnie kilka tygodni przepraw z audytorami, ale pod koniec kwietnia powinno się uspokoić. Przekazuję swe obowiązki memu następcy, by w przyszłym miesiącu zająć się czymś nowym. Nie wiem jeszcze dokładnie co to będzie, ale mam wrażenie, że będzie to miało coś do czynienina z nowym projektem dla Taiwanu. Zapowiada się ciekawie.
W przyszłą sobotę urządzamy małe przyjęcie dla starych (jak ten czas leci!) znajomych. Przyjdzie Derek z Denise, Brendan z Lindą, Paul i być może Michele, Jim , Lynda i Mike. Nie mieliśmy chyba jeszcze tylu ludzi w naszym małym domku od czasu jego inauguracji dwa lata temu.
Potem mam rozprawę w sądzie w miejscowości Glen, koło Albany. Jak wspominałem w poprzednim poście, jest to efekt mego zimowego rajdu po północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych. Policjant, który pomógł nam wydostać się z zaspy zaproponował mi również mandat za – jego zdaniem – niedostosowanie prędkości do warunków pogodowych. Oczywiście nie wspomniał w nim o tym, że zapomniał usunąć z drogi samochód, który stanął mi w poprzek drogi. Rozprawa będzie o siódmej wieczorem, więc czeka mnie naprawdę długi dzień.
Agnieszka pomalowała wczoraj kuchnię na bardzo przyjemny odcień zieleni. Przy okazji pomalowała też połowę szafek i pralkę. Nie, nie mamy pralki w kuchni… Kilka tygodni wcześniej położyła kafelki nad kuchennymi blatami. Bardzo ciekawe, srebrno-szare, połyskujące w słońcu wszystkimi kolorami tęczy. Trochę jak plama rozlanej benzyny. Nasz dom naprawdę zaczyna wyglądać przytulnie.